8/13/2015

Kilka krótkich historii z powrotu do Polski

1. Wszyscy notorycznie pytają mnie w sklepie o dowód lub wprost traktują mnie jak nastolatkę. Ja rozumiem, że wyglądam na 16 lat ( a mam już prawie 27) i w sumie absolutnie mi nie przeszkadza fakt, że ktoś się myli. Tylko że ja muszę wyciągać ten dowód i skromny smalltalk odgrywać:
- A Pani ma dowód?
- Oczywiście (śmieszek) ooooo pewnie jestem starsza od Pani (śmieszek)...
- Na pewno nie, zaraz zobaczymy.
I sprawdza.
- O, faktycznie. No ale Pani tak młodo wygląda.
- Tak, tak... wszyscy mi to mówią.

2. Sąsiedzi na mnie patrzą jak indonezyjskie dzieci.
- O wróciłaś!
- No tak.
- Ale znowu schudłaś chyba! I czemu taka nieopalona, a wróciła z ciepłych krajów!?
- Bo w górach mieszkałam.
- A to tam są góry.
- Nie ma w sumie.
- Aha (i skrzywienie)

3. Pusto. Na ulicach. W Poznaniu spokojnie przechodzę sobie przez ulicę. Raz nawet jakiś kierowca zatrzymał się dla mnie przed pasami (zdarza się to baaaaardzo często, jaka kultura!), a ja spojrzałam na tego jadącego z naprzeciwka i już miałam wyciągnąć rączkę, żeby zasygnalizować po indonezyjsku halo halo stop, a to przecież tak nie idzie. Samochód przepuściłam.

4. Szukam pracy. Codziennie jakaś rozmowa kwalifikacyjna. I jak w Indonezji mnie pytali: Jak masz na imię? Skąd jesteś? Gdzie idziesz? Jadłaś już? To tu mnie pytają: A dlaczego wybrała Pani j.indonezyjski? Czy będzie Pani naszym stałym pracownikiem, a może jednak planuje Pani kolejne wyjazdy? Dlaczego chce Pani dla nas pracować, a nie jako tłumacz? Skończyła Pani 26 lat...ooo to nie, bo my poszukujemy tego przed 26 rokiem życia, bo taniej.

5. Owady mi w Polsce bardziej przeszkadzają niż w Indo. Tam było wiadomo, że jest karaluch, który cię wystraszy i wtedy wstajesz i go zabijasz. Duży jest, więc nie ma z tym większego problemu. Potem są komary, ale z tym też nie ma większego problemu, bo cicaki, czyli gekony, czyli niewielkie jaszczurki pomagają ci w ograniczeniu ich liczby. A w Polsce? A to jakaś osa, a to wiecznie latające wokół muchy, a to ćma, a to jakiś czarny robak z podejrzanie twardym pancerzem...Wczoraj odbyliśmy ze znajomymi walkę z szerszeniem. Wiecznie słyszę jakieś bzzzzz i biegam z klapką na muchy. Nie lubię owadów.


No i poza tym gorąco tu bardziej niż w Indonezji. A potem nagle 20 stopni się robi i pod kocem trzeba się chować. Tyle na początek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz