12/07/2014

Koty bez ogonów


Kikutek ogonka typowego indonezyjskiego kota.
(zdjecie: internet)
Wiecie że w Indonezji koty nie mają ogonów? Wygląda to co najmniej śmiesznie. Jakby im ktoś je odciął w momencie urodzenia. Tak też myślałam przez pierwsze miesiące pobytu tutaj. Nawet wysnuwaliśmy ze znajomymi teorie, dlaczego te ogony się im odcina. Pomysł był taki, że ogon kota jest odpowiedzialny za utrzymanie balansu ciała, tak jak błędnik u człowieka, więc aby nie dopuszczać kotów by chodziły po dachach, wspinały się na mury, czy tez wykonywały inne akrobacje, pozbywa się ich tych ogonów. Ale nie…. Te indonezyjskie koty i tak biegają po dachach, i wspinają się na mury, bo te koty po prostu rodzą się bez ogonów. Surprise! Podobno takie geny. W Indonezji jest mnóstwo kotów, chodzących wszędzie bezpańsko. Żywią się resztkami jedzenia chętnie wyrzucanych przez Indonezyjczyków pod stoły, aby je nakarmić. W każdym warungu/kantynie można znaleźć ich przynajmniej pięć, leniwie poruszających się pomiędzy stołami. Jeśli kot jest głodny potrafi nawet wskoczyć na stolik. Niesamowicie trudno je odgonić. Takiego kota nie dotkniesz, bo wygląda na niesamowicie zaniedbanego i przenoszącego milion chorób. Krzyki nie pomagają, próbowałam kilkaset razy. Pewnego wieczoru urządziliśmy sobie ze znajomymi Polakami niesamowicie pyszną kolację, z bułek, serków, polskiego salami, ogóreczków, papryki itp. i chcieliśmy ją zjeść na stolikach na kampusie, ale pewien rudy kot tak się nami zainteresował, że skakał na stoliki co 5 minut. Co ciekawe, nawet nie ruszył pysznych kanapek, które w całej szamotaninie z kotem spadły na ziemię, może to salami nie było tak świeże jak myśleliśmy. Chyba się przejdę po bułki…  Jedna kosztuje 4.000Rp (ok. 1,2 zł), ale to jedyna przyjemność, która w Indonezji przypomina mi o Polsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz