3/03/2015

Masuk angin jednak istnieje

Miesiącami zarzekałam się, że choroba zwana przez Indonezyjczyków masuk angin, co można przetłumaczyć chyba tylko jako "wejście wiatru" nie istnieje. Po pierwsze dlatego, że sama nazwa śmieszy, po drugie dlatego, że Indonezyjczycy bardzo często o niej mówią i to w różnych kontekstach: <jechałem motorem i padało, będzie masuk angin>, <ale mi słabo, to masuk angin>, <nie chcę iść do kina, czuję, że masuk angin>, <nie pij herbaty z lodem, bo będzie masuk angin>.... , po trzecie dlatego, że te konteksty w 90% przypominały nic innego jak tylko objawy grypy. Zawsze więc twierdziłam, że to jakiś tajemniczy wymysł biorąc pod uwagę zamiłowanie Indonezyjczyków do przesady, jak na przykład ubierania kurtek w 40 stopniowej temperaturze. Nie wierzyłam, wyśmiewałam, kłóciłam się, że to wymysł i bujda.

Aż mnie dopadło.

Zaczęło się od wymiotów i przejmującego uczucia zimna. Co zaskakujące dopiero wieczorem, a przecież przez cały dzień udało mi się normalnie funkcjonować. Myślałam wobec tego, że to pewnie jakieś zatrucie pokarmowe. Wymiotowałam raz i ubrałam się w dwa swetry i kurtkę, podciągnęłam pod brodę dwa koce i próbowałam się rozgrzać. Nie ma szans. Ociekałam potem, ale mi nadal było zimno i z tego zimna się trzęsłam. Nie czułam koców czy swetrów. Miałam wrażenie, że za długo byłam na zimnym powietrzu i nie mogę wyrównać temperatury, że nawet kości mam zimne. Wymiotowałam po raz kolejny, potem jeszcze raz i jeszcze raz. Zaczęło mi być gorąco. Czułam, że spalam się od środka. Zgubiłam koce i swetry i zasnęłam. Ulga z reguły powinna przyjść rano, a ja rano czułam się jeszcze gorzej niż wieczorem. Znów mi było zimno i do tego doszedł ból mięśni i gorączka. Z samego rana ból czułam tylko na wysokości kości ogonowej i nerek, tak jakbym się za dużo nachodziła dzień wcześniej. Około południa ból objął całe ciało, szczególnie w okolicach węzłów chłonnych. Południe, a ja nadal w łóżku. W ogóle nie miałam ochoty na jedzenie, nie mogłam też na pusty żołądek przyjąć żadnych tabletek, bo i tak bym je zwymiotowała kilka minut później. Masuję swoje nogi i ramiona, ale żaden dotyk nie przynosi ulgi. Jakby ból był zbyt głęboko. Przespałam większość dnia. W nocy obudziłam się z pulsującymi na czole żyłkami. Od gorączki. Zrobiłam kompres na czoło z koszulki. Jak przez mgłę pamiętam chodzenie do toalety, siadanie na łóżku, dziwne i przerywane sny. Trzeciego dnia ulga nadal nie przychodziła. Postanowiłam reagować, a nie tylko liczyć, że mi przejdzie. Do tego momentu nie zdawałam sobie sprawy co mi jest. Nie jestem typem osoby, która biegnie do lekarza z raną na palcu, dlatego, tym bardziej w Indonezji, nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby się do takiego wybrać. I tak pewnie dostałabym od niego antybiotyki "na wszystko" i została z bólem sama. Więc pomocy szukałam u wujka google, jednocześnie kontaktując się z Adim, że ze mną kiepsko. Denga? Malaria?

- Kamila, masz masuk angin! - śmieje się ze mnie Adi.

Adi wziął mnie do domu swojej mamy, która się mną zajęła zmuszając do picia ogromnych ilości ciepłej wody, potem herbaty, potem zjedzenia odrobiny ryżu i zażycia paracetamolu. Masuk angin łapie się głównie przez to, że się pocisz, a potem cię przewieje, więc najlepszą kuracją wg Indonezyjczyków jest spocenie się po raz kolejny, ale tym razem pozostanie w łóżku.  Nie jadłam od trzech dni, więc czułam się wyczerpana i słaba. Na moich policzkach pojawiły się ogromne rumieńce, których do dziś nie mogę się pozbyć. Od pierwszych wymiotów minęło 6 dni, a ja nadal czuję się słabo. Ale chociaż mięśnie nie bolą i nie jest mi zimno. Mama Adiego namawiała mnie na leczenie monetą. Czyli pocieranie pleców monetą i smarowanie olejkiem. Nie zdecydowałam się, bo podobno boli, a potem mój opiekun na uczelni mówił, że nie powinnam, bo to w efekcie źle wpływa na krążenie krwi.

Czerwone paski to efekt potarć monety. Im bardziej zaawansowany masuk angin tym paski bardziej wyraziste.
(zdjęcie: Internet).

Masuk angin to nie grypa. Nie miałam kataru, kaszlu, nie bolało mnie gardło. Uczucie gorączki i bólu mięśni jest zupełnie inne niż przy przeziębieniu. Nikomu nie życzę, żeby złapał go indonezyjski wiatr. Swoje przeżyłam i oby nigdy więcej. Z masuk angin przestaję się śmiać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz