12/25/2014

Hari Natal w Indonezji

Tak, święta bożonarodzeniowe spędziłam w Indonezji, podobnie jak w tamtym roku. Z tą różnicą, że w grudniu 2013 byłam na Flores słuchając wycia zabijanych w sąsiedztwie psów, a w grudniu tego roku jadłam pyszną kolację w niewielkiej holenderskiej restauracji na ulicy Flores w Bandungu. Nigdy do świąt nie przywiązywałam większej wagi. Pragnienie atmosfery ze śniegiem, choinką i prezentami to nie moja broszka. Mimo to, będąc tak daleko od domu w czasie tego okresu, za Polską tęskni się bardziej niż zazwyczaj. Więc pozostaje barszcz z proszku, kolacja w polskim towarzystwie i dzielenie się opłatkiem życząc sobie nawzajem sukcesów. Wesołych Świąt! Selamat Hari Natal!

W holenderskiej Koffie Tijd zamówiłam herbatę brzoskwiniową, brokuły z serem oraz kurczaka gordon blue z gotowanymi ziemniakami i sosem grzybowym(na zdjęciu). 
Przed kolacją potrącił mnie motor. Padało, przechodząc na pasach ubrana w szykowną, złotą sukienkę nagle buuuum! Upadłam na ulicę. Nic się nie stało. Jestem cała i zdrowa. Tylko na udzie mam siniaka zmieniającego już kolory. Mam nadzieję, że kierowca skutera nie ma większych obrażeń. Przewrócił się i motor spadł na jego nogę. To musiało boleć. Kolega Andrzej rozkazał mu usiąść i poczekać minutę aż ochlłonie, ale Pan wskazując na zegarek tłumaczył, że śpieszy się do pracy, więc prostując nogę, z grymasem bólu na twarzy, pojechał dalej. Takie indonezyjskie historie są na porządku dziennym. Nam obu się nic nie stało, więc każdy pojechał w swoją stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz