Po dwumiesięcznej przerwie w Polsce wróciłam do "raju", by delektować się notorycznym brakiem środków do życia. Poprzedni rok opiewał w luksusy, pieniążki zawsze się znajdowały, to z renty ojca, to ze stypendium. I choć mieszkałam na wsi w Semarang, to jednak stać mnie było na podróże w iście balijskim stylu i comiesięczne kilkudniowe szaleństwa z europejskim jedzeniem w Bandungu. Jeśli mowa o poprzednim roku, to tylko w sensie akademickim, bo nadal jestem studentem i dlatego też adekwatną do tego stanu przyjmuję dla siebie jednostkę czasu. Ten rok...będzie inny. Więc proszę nie spodziewać się wpisów o idylycznych plażach, zabawach z orangutanami i pocztówkowych zdjęć. Bo piszę bloga na pożyczonym na czas nieokreślony komputerze, co oznacza, że mój się zepsuł i nie stać mnie na nowy. Bo wstawiam (wstawiać będę) na tym blogu zdjęcia, których jakość jest godna pożałowania, ponieważ używam telefonu lenovo do ich robienia. Bo blog zatytułowałam abdi ngartos, czyli rozumiem po sundajsku, ponieważ własnie tajniki tego języka w tym roku mam zamiar zgłębiać.
12/02/2014
Bo moze i mam talent
Szefowej się podobał artykuł jaki napisałam o Indonezji. To było jakoś pół roku temu, dawno. Idealnie żeby podjąć ostateczną decyzję o sporządzeniu pierwszego blogowego postu na temat jakże pięknego indonezyjskiego świata. Bo może i mam talent.
Po dwumiesięcznej przerwie w Polsce wróciłam do "raju", by delektować się notorycznym brakiem środków do życia. Poprzedni rok opiewał w luksusy, pieniążki zawsze się znajdowały, to z renty ojca, to ze stypendium. I choć mieszkałam na wsi w Semarang, to jednak stać mnie było na podróże w iście balijskim stylu i comiesięczne kilkudniowe szaleństwa z europejskim jedzeniem w Bandungu. Jeśli mowa o poprzednim roku, to tylko w sensie akademickim, bo nadal jestem studentem i dlatego też adekwatną do tego stanu przyjmuję dla siebie jednostkę czasu. Ten rok...będzie inny. Więc proszę nie spodziewać się wpisów o idylycznych plażach, zabawach z orangutanami i pocztówkowych zdjęć. Bo piszę bloga na pożyczonym na czas nieokreślony komputerze, co oznacza, że mój się zepsuł i nie stać mnie na nowy. Bo wstawiam (wstawiać będę) na tym blogu zdjęcia, których jakość jest godna pożałowania, ponieważ używam telefonu lenovo do ich robienia. Bo blog zatytułowałam abdi ngartos, czyli rozumiem po sundajsku, ponieważ własnie tajniki tego języka w tym roku mam zamiar zgłębiać.
Po dwumiesięcznej przerwie w Polsce wróciłam do "raju", by delektować się notorycznym brakiem środków do życia. Poprzedni rok opiewał w luksusy, pieniążki zawsze się znajdowały, to z renty ojca, to ze stypendium. I choć mieszkałam na wsi w Semarang, to jednak stać mnie było na podróże w iście balijskim stylu i comiesięczne kilkudniowe szaleństwa z europejskim jedzeniem w Bandungu. Jeśli mowa o poprzednim roku, to tylko w sensie akademickim, bo nadal jestem studentem i dlatego też adekwatną do tego stanu przyjmuję dla siebie jednostkę czasu. Ten rok...będzie inny. Więc proszę nie spodziewać się wpisów o idylycznych plażach, zabawach z orangutanami i pocztówkowych zdjęć. Bo piszę bloga na pożyczonym na czas nieokreślony komputerze, co oznacza, że mój się zepsuł i nie stać mnie na nowy. Bo wstawiam (wstawiać będę) na tym blogu zdjęcia, których jakość jest godna pożałowania, ponieważ używam telefonu lenovo do ich robienia. Bo blog zatytułowałam abdi ngartos, czyli rozumiem po sundajsku, ponieważ własnie tajniki tego języka w tym roku mam zamiar zgłębiać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz