5/16/2015

W Bandungu zaopatrz się w gumowe buty!

Jest pochmurno i deszcz pada właściwie codziennie. Od ponad 6 miesięcy dzień w dzień. To mżawka, to ulewa, to burza. Często wszystkie trzy w jednym dniu. Pora deszczowa powinna się już dawno skończyć. Jedni mówią, że to przez tajfun na Filipinach i skończy się niedługo. Inni nie pozostawiają żadnej nadziei i tłumaczą, że to Bandung i tu zawsze pada. Postanowiłam zainwestować w gumiaki. Ale nie te polskie po kolana, bo woda wlewałaby mi się do środka jak do wiadra. Ale za proste, lekkie, zrobione z gumy buciki. W Indonezji co roku jest nowy trend. W poprzednim każda Indonezyjka nosiła crocsy, oczywiście podróbki. W tym roku chodzą w gumowych sandałkach, w których często robią niesamowite piruety, ponieważ paski dobrze nie trzymają. A ja ze względu na to, że nie mogę sobie pozwolić na złamanie w Indonezji nogi, to wybrałam pseudo trampki. Tak - trampki z gumy. Leje, a ja podciągam spodnie do kolan i nie zwracam uwagi na żadną kałużę, dzielnie brnę przez rzekę na ulicy, a jak wracam do domu do obmywam gumiaki pod strumieniem wody i gotowe.
Należy dodatkowo wspomnieć, że deszcz w Bandungu jest ciepły i brudny. Niesamowicie lepi się zroszona deszczem skóra, a wszelkie białe ubrania, czy plastikowe siatki są po deszczu pokryte czarnymi kropkami. Nie mówiąc już o rzekach na ulicach, gdzie z prądem płyną wszelkie śmieci z okolicznych poboczy. Ubrania po deszczu nadają się tylko i wyłącznie do pralni, a po kilku deszczowych dniach, nawet pralnia nie pomaga. Ubrania śmierdzą bowiem wtedy stęchlizną tak bardzo, że zimna woda z pralek tego nie usunie.
W indonezyjskim deszczu chodzić nie należy, ale jak pada codziennie, to ratować może tylko guma, parasol i ogromny płaszcz przeciwdeszczowy. Można walczyć.
Gumiaki dobre na każdą porę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz