10/16/2015

W poszukiwaniu baterii do telefonu

Bateria w moim telefonie Lenovo niebezpiecznie się wybrzuszyła i trzymała max może ok. 2 minut. Nadszedł wobec tego czas, aby poszukać nowej. Wybrałam się do Bandung Electronic Center, czyli mekki dla wielbicieli wszelkiego sprzętu technologicznego na terenie Jawy Zachodniej.

BEC - technologiczna mekka w Bandungu.
Wchodzę do centrum serwisowego Lenovo. Dwie panienki za ladą. Kolejka. Siadam na czerwonych pufach i czekam. Nagle jedna z panienek wyczytuje numerek. Numerki! Pytam gdzie...znalazłam. Myślę: centrum serwisowe międzynarodowej marki z numerkami? oo będzie profesjonalnie. Wyczytano mój numerek. Pokazuję baterię nie mówiąc ani słowa.
Panienka idzie do kantorka. Wraca.
- We not have. [My nie mieć]
- But I need one. [Ale ja ją potrzebuję]

Panienka znów idzie do kantorka. Minuta. Dwie. Wraca.
- We not have. [My nie mieć]
- So where can I get one? [Więc gdzie ją mogę dostać?]

Panienka idzie kolejny raz do kantorka. Trzy minuty. Wraca. Pokazuje karteczkę na której zostało chwiejnym pismem napisane:
We not have. You go to office other. [My nie mieć. Ty iść do biura innego.]

Nie przesadzam. Mam świadków na tą karteczkę. Zaczęłam rozmowę po indonezyjsku. A i tak niewiele więcej się dowiedziałam. To biuro baterii nie wydaje, wydaje je inne biuro i to na drugim końcu miasta. Dlaczego? No bo tak. Tu mają wszystko oprócz baterii.

Kilka dni później jadę z Adim do miejsca, gdzie bateria powinna być. Jest dokładnie tak samo wyglądające centrum serwisowe Lenovo. Zza lady widać ok. 20 osób w firmowych koszulkach, a klientów brak. Oddałam pałeczkę Adiemu. Po Sundajsku pewnie się chłopak z nimi dogada.
- Nie ma baterii tutaj.
- A gdzie jest?
- W budynku obok.
- Nam powiedziano, że tutaj będzie.
- Ale nie ma.
- Czyli tam na pewno będzie?
- Tak.
- No dobrze, to pójdziemy tam.
- Ale jest już po 14:00, dziś już zamknięte.
- Jak to?
- No tak. Tamto biuro jest otwarte od 11:00 do 14:00. (a od 12:00 do 13:00 przerwa na modlitwę)
- Ok. Dziękuję bardzo. Dziękuję. Dziękuję.
I jeszcze kilka "dziękuję" ze strony Adiego nie wiem po co.

Adi pojechał do biura nr 3 po 11:00 następnego dnia. Zdobył baterię, dzwoniąc do mnie po jakieś dziwne numery kilka razy. No ale bateria jest, działa i zamierzam bardzo o nią dbać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz